niedziela, 31 stycznia 2010

40. Mała Lady Punk

zniesmaczać
synonimy: bulwersować, wywałkować kontrowersje, powodować wstręt, obrzydzać, przyprawić kogoś o mdłości
antonimy: podobać się wywoływać poklask  
***
Kawa w niedzielny poranek smakuje na prawdę lepiej, kiedy w perspektywie ma się cały tydzień wolnego. Planuje czytać książki, oglądać filmy, spać do 9, wybrać się na jakaś imprezę, może do kina. Ogólnie nic nie robić i wierzyć ,że to na prawdę ma jakiś sens. 
Tak, tak , moje życie będzie jeszcze bardziej nudne i przewidujące niż było przez ostatnie pół roku. Właściwie od tego czasu nic mnie w nim nie zajmuje.
OMG, jak to żałośnie zabrzmiało. Bez komentarza :)
Wiem! Muszę odnaleźć sens życia! Najlepiej z Monty Pythonem :) (patrz: filmweb)

środa, 27 stycznia 2010

39. Nasza syberia

 Pomimo tego, że nie mogę spać, jest mi zimno, i jedyne na co mam ochotę to leżenie w łóżku, popijanie herbaty z rumiankiem i miodem to chciałabym, żeby zima trwała wiecznie.
Boje się ocieplenia, tego,że śnieg zniknie,że trawa się zazieleni, tego ,że czas znów przyśpieszy. Że będziemy mieli nasza syberię, czyli śnieg w maju (R.Wojaczek - Nasza syberia), że nic się nie zmieni, albo zmieni się na gorsze. Dziś wystarcza mi to co jest.

niedziela, 24 stycznia 2010

38. Fashion

Mam kryzys.
Właściwie to u mnie nic nowego, kryzys mam średnio cztery razy w tygodniu ale to szczególny rodzaj, mianowicie "Kryzys przed sesją". Tak proszę Państwa od wtorku ruszamy z egzaminami. Na pierwszy ogień idzie : postępowanie adm, a później w piątek źródła prawa UE , albo coś takiego, nie wiem dokładnie ^^Dzięki przedterminowi z prawa gospodarczemu i zwolnieniu z egz. z organizacji i zarządzania w tym semestrze "bawimy się tylko" z dwoma egz , ale to i tak, jak dla mnie za dużo. Standardowo nie chce mi się uczyć i wynajduje coraz to nowe powody by tego nie robić (patrz: pisanie posta). Jakieś 3 godz zajęło mi dziś przeczytanie notatek z PA. .Co prawda w tym czasie przejrzałam wszystkie blogi z http://polskie-szafy.blogspot.com/,ale to zawsze 3 godz! Jak to mówi JG "jestem załamana".
Na poprawę humor które "chciałabym mieć":
-żelowy zegarek z New Look'a, najlepiej biały
-kolejną chanelkę (tym razem na krótkim łańcuszku)
-kilka peruk  xD (nigdy nie miałam)
-t-hirty : YSL, Chanel, oraz NoName z napisem "Karl WHO?"
-jakieś pank'owe szpilki
-białą ramoneskę
-kolejną parę rękawiczek (czarne całuski;)
-melonik^^
-levisy, albo jakieś inne porządne spodnie!
-sukienkę w kwiaty (czerwone róże!)
-coś z cekinami albo ćwiekami
Tak w ogóle taplam się w bagnie rozpaczy ponieważ w ćwieki wychodzą z mody. O ja nieszczęsna!

sobota, 23 stycznia 2010

37. Good girl go bad


Kiedy na imprezie jest i P i S przyjemność z picia alkoholu plasuje się na poziomie wizyty u dentysty lub w zakładzie pogrzebowym. Sprawiające wątpliwą przyjemność bez której można się obyć. Właściwie to powinnam być z siebie dumna. Raz : nie muszę pić ,żeby się dobrze bawić, co w tym przypadku oznacza siedzenie w oranżerii w kurtce S, odgrywanie scen z filmów i piciem ziołowych herbatek. Dwa : potrafię bez słów wytłumaczyć,że nie trzeba się o mnie martwić bo sobie świetnie daję radę sama.
 

poniedziałek, 18 stycznia 2010

36. Dziewczyna z naprzeciwka


Styczeń pełen świństw, w moim wykonaniu. Moralniak, moralne saldo, egzystencjalny paw. (...)
Chciałabym być bardziej stonowana : mniej impulsywna, mniej ciekawska, mniej zaangażowana w sprawy które mnie nie dotyczą. Życzę sobie, żeby wyrzuty sumienia pojawiały się nie tylko w momencie gdy ktoś mnie potępia za to co robię.
Spieprzyłam sprawę. Powinnam przyznać się i przeprosić. Dostać rozgrzeszenie i obiecać poprawę. Brak mi jednak  odwagi by to zrobić. Więc tkwię w tym bez nadziei na to ,ze kiedyś będę lepszym człowiekiem.

sobota, 16 stycznia 2010

35. Lubie mówić z Tobą




1.Od jakiegoś czasu nie potrafię pogodzić się z P. chociaż bardzo bym chciała. Rzeczy poważne wyśmiewam, mało istotne rozdmuchuje.Chciałabym, nie być w tym wszystkim egoistką i dać szanse pewnym sprawą, ale po prostu (fizycznie i psychicznie) nie mogę. Należą mi się brawa z uczciwość i gwizdy za brak serca.

2.Na komodzie stoi mikołajkowy prezent dla ZiW. Nie mamy czasu żeby się ze sobą spotkać, pogadać tak jak kiedyś. Wina rozkłada się po równo ale mam wyrzuty sumienia. Czami pisze do niej beznadziejne wiadomości w nadziei  ,ze to wystarczy. Wystarczy do... ? To tego ,ze będzie o mnie pamiętać, że napisze mi równie bzdurną wiadomość, że opowie o swoim  życiu we W. ,że... wysnuje jakąś teorie która sprawie ,ze uśmiechnę się do monitora i przyznam jej racje.

3.Czasami muszę się wygadać. Czasami informuje ludzi o rzeczach o których nie powinni wiedzieć. Drążę temat, rozmieniam się na drobne. Mam za złe,że ktoś nie potrafi mnie słuchać, kiedy ja sama nawet tego nie próbuje  robić. Świat krąży w okół mnie bo rzadko kto pokazuje mi swój świat.
"Kiedy ludzie myślą, że umierasz, naprawdę cię słuchają,
a nie tylko czekają na swoją kolej do mówienia."
Jestem ucieleśnieniem słowa egoizm. 

4 Interesownie załatwiam sprawy które powinnam robić z odruchu dobrego serca. Tak tak , jestem "koleżeńska". Doradzam i radę i mam w tym interes. Brzydzę się moja potrzebą spokoju i "dobrej atmosfery". I tego jak ktoś -kto kto dla mnie nic nie znaczy- potrafi mi tak uprzykrzyć życie. Powinnam być ponad to, ale nie potrafię. (A może jednak.... )

5. Ostatnio nie pije na imprezach bo ...on tam jest. Z tym swoim diabelskim uśmiechem i wiecznie żarzącym  się papierosem - on.  Właściwie to nie rozmowa, ale wzajemne złośliwości podszyte sympatią. Spieramy się o wszystko: o książki, filmy, kolor moich oczu, i wyższości pociągów nad innymi środkami lokomocji.
Razem  zabijamy czas.

poniedziałek, 11 stycznia 2010

34. Love will tear us apart


Łamie paznokcie na problemach i niczym szczególnym. Mam nadzieje,że jestem dobra aktorką, że ciągle potrafię uśmiechać się, nawet w tedy kiedy nie mam na to ochoty. Ochy i achy głośno mówię,ze chciałabym zakończenia rodem z M jak Mdłosci.


Mam na imię Cynizm i Brak Zrozumienia.
"Poznaliśmy się
w dziwnym momencie mojego życia"
tylko ty o tym nie wiesz

niedziela, 10 stycznia 2010

33. Every Breath You Take

To miał być kolejny post poświęcony mojej bardzo żałosnej osobie, tymczasem moja najulubieńsza koleżanka napisała mi dobre wieści. Poszczęściło jej się w życiu, przynajmniej ja tak uważam i ciesze się z jej szczęścia. Szczegóły pewnie poznacie wkrótce, na razie chciałabym jeszcze raz jej pogratulować! GRATULUJE :*

Skoro mam nie pisać o sobie zażartuje ,ze JG traktuje MZ jak sekX-zabawkę, a jemu to nie przeszkadza.




Moja babcia+ mój pies + moja mama = mms pozbawiony sensu




czwartek, 7 stycznia 2010

32. Love Is In The Air


Z K. ustaliłam kiedyś, że dziewczynę bardzo łatwo jest poderwać(wytłumaczę się, bo wiem ,że niektórzy zboczeńcy  już zastanawiają się nad tym czy my wyrywamy chwasty tzn dziewczyny. Nie. Jest to nam całkowicie obce. Rozmawiałyśmy czysto hipotetycznie).Wystarczy trzymać się prostego planu:
A) Poznać dziewczynę
B) Olewać dziewczynę
C) Podrywać dziewczynę
i... szczęśliwe zakończenie.
Najważniejsze jest olewanie. Musi być wystarczająco długie , ale nie wolno "przegiąć" w drugą stronę. Co prawda nie ma to nic wspólnego z tematem i podkładem muzycznym, ale  odezwał się po 7 dniach.  Nowy rok i te same ochy i achy. Bez podtekstów.

***
Z moją współlokatorką - JM oglądałam wczoraj program o parach w których istnieje bardzo duża różnica wieku.  Najbardziej szokującą była historia 34-letniego mężczyzny związanego z 76-latką. Z jednej strony to wydaje się dziwne, w końcu ona mogłaby być jego babcią, ale z drugiej...wydawali się na prawdę w sobie zakochani. Urocze było, gdy opowiadali o tym jak się poznali,  jakie to emocje temu towarzyszyły. To była miłość od pierwszego wejrzenia. Przeznaczenie. Tak, tak tak , dokładnie cały ten szajs...

***
K. wypowiedziała ostatnio zdanie  najgorsze z możliwych : "Zapytaj czy w ogóle chce z nią być."  W ten sposób zniszczyła moje marzenia o związku MZ z JG, ponieważ on przyznał jej racje. Wczoraj, próbowałam sie pocieszać stwarzając inne warianty znanego i lubianego trójkąta. Najtrafniejsze wydaje się założenie, ze MZ - ten wrażliwiec, boi się przyznać ,ze JG cała mu kosza. Z najbardziej hardcorowych na uwagę zasługuje hipoteza o związku K. i MZ, który ukrywają , ponieważ K. nie zniosła by moich ciągłych uwag na ich temat.
Dlatego tez , z tego miejsca, raz jeszcze napisze, że MZ to fantastyczny materiał na chłopaka. Ale to brzmi :)

***
Weekend w L. - jeśli ktoś by mnie szukał.

wtorek, 5 stycznia 2010

31. Smells like teen spirit

 (Bardzo) Nijaki początek roku. Nic się nie zmieniło, grzęźniemy w tym samym śniegu i modlimy się,żeby nie zmienił się w szara bryłę. Niektóre aspekty życia układają się same. Kolokwia "nie do zdania"- zaliczone i to nie na minimalne minimum. W sklepach wielkie przeceny, a karta w portfelu szepcze : kupuj! Kontakt ze starymi koleżankami podtrzymany. Minusów niewiele : w kaszmirowym płaszczu nie czuje się jak wytworna dama, P. mnie nienawidzi, M. odzywa się coraz rzadziej, futro alfonsa gdzieś znikneło.

Mam nadzieje,że zima nigdy się nie skończy.



piątek, 1 stycznia 2010

30. Where is my maid

Szczęśliwego Nowego Roku!  
 
Jak to kiedyś napisała pewna fikcyjna blogerka "zapowiada się odjazdowy rok pełen świństewek". Czuje to. A wy ?  To na prawdę dziwne, ale jeszcze wczoraj miałam w głowie gotową listę postanowień noworocznych, a teraz mam ochotę robić rzeczy których nie powinnam.  Przed nami 12 miesięcy które należy zapewnić czymś więcej niż niejaką egzystencją przed telewizorem. 365 dni podczas których można na prawdę coś zmienić/zrobić. Nie chodzi nawet o dzikie imprezy itp, ale o nadanie swojemu życiu sensu. Brzmi to poważnie,ale nie dajmy się zwariować, niech 2010 będzie rokiem przyjemności.
 
Wczorajszy wieczór miałam spędzić z K. ale nic z tego nie wyszło. W ambitnych planach miałam zamiar załapać się na sylwester z dwójką, ale pojawiła się Madzia i wybiła mi ten pomysł z głowy. Byłam na imprezie na którą nie miałam iść, wypiłam tylko dwa kieliszki szampana, i spędziłam wieczór w towarzystwie najgorszego drania jakiego znam. Wydawać by się mogło,że to "bardzo zły początek roku" ale...wreszcie mam to czego chciałam.