czwartek, 23 grudnia 2010

111. Święta !

Może dlatego, że nie potrafię powiedzieć od kiedy leży śnieg,
albo dlatego, że po raz pierwszy od iluś tam lat w domu nie ma żywej choinki, ale  nie czuje tej atmosfery świat, którą czułam zawsze - bo ja na prawdę lubię święta. Wiecie reklama coca-coli i Kevin na Polsacie. Nawet zakupy w tym roku są jakieś takie wkurzające, ludzie się pchają, biją o karpie i prześcigają w robieniu prezentów. Dekoracje ulic i witryn sklepowych z roku na rok są coraz piękniejsze ale coraz mniej zwracam na nie uwagę.
Właściwie to 24 grudnia  nie kojarzy mi się z Wigilią. Kojarzy mi się z nim.
Tanimi papierosami, i swetrem pachnącym dymem. I nie wiadomo dlaczego z czyżykiem śpiewającym w klatce i momentem kiedy przestał.
Nie pamiętam tak wielu rzeczy które chciałabym pamiętać. Jakieś urywki, słowa które powtarzał tysiące razy tak pewne jak drobinki tytoniu i złote monety w kieszeni i jak pióra ptaków które plątały się miedzy nimi. I szare swetry i uszy podobne do moich. I to jak mówił ze mnie kocha.
Ciekawa jestem jakby to było gdyby był przy mnie, dziś, teraz.

***
Na okres świąteczno-nowo roczny , wybywam z domu. 
W sumie nigdzie mi się nie chce ruszać, coś w stylu " nie odejdę skąd pod byle pretekstem" ale może mi się to przyda. Zaliczę kolejny kraj na mojej europejskiej mapie, no i przejdę odwyk od internetu. 
Trochę panikuje z powodu tego, że 4 stycznia 
muszę być na uczelni, co jest praktycznie niewykonalne. Na prawdę nie mam pomysłu jak to wszytko rozwiązać. Hmm.. może jak zwykle wszystko ułoży się samo. 

***
Miałam sie nie jarać prezentami które dostaje, ale wszyscy tak bez błędnie odgadują co chciałam dostać (lista prezentów którą tu publikowałam nie ma tu nic do gadania). Na prawdę żyć nie umierać. 


***
 Boż miałam napisać o tylu rzeczach ale sama nie wiem :) już o czym. 
Wiec złoże wam życzenia : WESOŁYCH ŚWIAT :P
 ps. 
więc gdyby komuś się nudziło (albo gdybym zginęła w katastrofie lotniczej) to zapraszam na bloga 1 stycznia, post noworoczny został już wysmarowany przy asyście JG - najlepszej współlokatorki na świecie poza momentami  w których zachowuje się jak jedynaczka - i dzięki nowinką technicznym opublikowany dokładnie 3 min po północy :D 
Wspomniałam o tej katastrofie bo to by było coś : post za grobu. 
Tak, powinnam przestać fantazjować o swoim pogrzebie, a już na pewno nie powinnam się zastanawiać w jakie koronkowo-czarne cudo wystroja mnie do trumny. 
To była cześć humorystyczna:) ostatnia w tym roku. Bawcie się niegrzecznie  i o wszystkim mnie informujcie. 




wtorek, 21 grudnia 2010

110. Ten szum Rekord, słyszysz ten szum Rekord?

Jako, że obudził mnie diler śledzi z akademika, a Jg jeszcze pochrapuje pod poduszką, nie mamy telewizji itd  od 7 z groszami zastanawiam się nad różnymi głupotami które powinnam zawrzeć w ogłoszeniu matrymonialnym, gdybym oczywiście takowe miała napisać.
Nie jestem Królową Polski, nie mam dwumetrowych nóg, mam dwie albo trzy istotne zalety (powiedzmy, że ten temat też jest do przemyślenia) i ogólnie nie szukam księciunia  z bajki, jednak mimo to pewne rzeczy stanowią dla mnie przeszkodę nie do pokonania. Nie będę się tu na ich temat rozpisywać, bo głęboko wierze, ze gdybym jednak się zakochała (o ile to już nie nastąpiło) to wszystko nie będzie mieć znaczenia.

Mogę się założyć, ze większość czytających mnie (no okk) dziewczyn ma jakiś ideał faceta. Nie chodzi mi o skonkretyzowaną listę zalet (dochodów, przychodów, posiadanego majątku etc) ale o hasła. Przystojny, Wysoki. Inteligentny i/czy Zabawny. Dodajmy do tego urok osobisty i fakt że jest miły i o to mamy ideał.
Tylko wiadomo :
raz,życie z ideałami jest nudne
dwa, ideały nie istnieją
Jako, że ostatnio jedynymi lekturami po które sięgam są bzdurne poradniki głowę nabijam sobie, chcąc nie chcąc sloganami ' bądź zołzą", "nie dzwoń do niego" "on nie zasługuje na Ciebie jeśli...". Nie neguje ich słuszności. Fakt faktem, pogrywanie sobie z facetami - jest skuteczne, wiadomo zawsze się chce to czego nie można dostać, ale na prawdę wydaje mi się bardzo nie w porządku. Brzmi to bardzo cynicznie, szczególnie z mojej strony, dziewczyny która wiecznie zapomina o czymś (ale datę urodzin chłopaka K. pamiętałam!) albo jest zbyt leniwa by zrobić to co powinna, ale taka jest prawda. Bywam zołzą - jestem - jak kto woli, ale nie celowo.

Bo odbiegam od tematu "szukania chłopaka który szuka dziewczyny która szuka chłopak który szuka dziewczyny" itd. Większość kobiet/dziewczyn, nie ma zbyt wysokich wymagań, facet musi ich pociągać fizycznie,  intelektualnie i być dla nich dobry.
Tak się teraz zastanawiam nad tymi trzema rzeczami i dodałabym jedną musi tolerować nasze wady. Mam świadomość, że nie oduczę się przeklinać, że zawsze będę lepiej dogadywać się z facetami niż dziewczynami, ze jestem marudna i irytująca ale skoro już taka jestem to na prawdę nie chciałabym żeby komuś przeszkadzało to bardziej niż mi.

Konkluzja jest taka :
-powinnam sie uczyć
-nie powinnam pisać takich pierdół pozbawionych sensu
-lista wymagań odnośnie  mojego potencjalnego chłopaka zawiera się w tym poście, który nie stanowi jednak oferty matrymonialnej, ponieważ nie uwzględnia tego co ów chłopak powinien 'tolerować' w mojej osobie:) a tego wyszło mi sporo

***
kwestia tytułu : 

niedziela, 19 grudnia 2010

109. Let it snow! Let it snow! Let it snow!

3:50 sms od P. : jak się robi tamponadę nosa. Zgodnie z moją marną wiedzą medyczną uświadomiłam, iż już sie tego nie praktykuje i niech do k&^%& da mi spać
4:20 telefon od P. czy z łaski swojej mogłabym po nich przyjechać, niestety nie mogłam bo sanki pożyczyłam Hitlerowi poza tym budyń się nie sprawdził
4:35 telefon od R , ze sytuacja jest podbramkowa i ona mnie "błaga" - tak super a jeszcze 3 tyg temu byłam "zimną su*ą" a teraz mam jechać przez pół miasta odebrać ich i ich samochód bo oni "mają drobne problemy" .Drobne problemy okazały się podbitym okiem, nadkruszonym zębem i prawdopodobnie złamanym nosem.
6:20 ledwo wróciłam do domu sms o mojego maila bo pan Kuźwa-Niepije ma świetne foty z imprezy na których przypominam sobie moją kuzynkę, wiec są beznadziejne
7:30 dzwoni Pan Tato i odbywam z nim kompletnie pozbawioną rozmowę o płaszczu, ewidentnie widać ze to mój protoplasta, i na prawdę współczuje wam ze musicie czasami ze mnie słuchać ;/
8:00 Pani mama Jolanta  dzwoni żeby podzielić przeżyciami pt: jak odrąbałam łeb żywemu karpiowi, co prawdopodobnie będzie skutkować tym, że podczas wigilii będe wpier*@1@( płatki

Trochę polepszył mi się humor gdy zobaczyłam, tego "mistrza"

***
W ogóle miałam taki świetny tydzień. 
Ciągle znajdowałam pieniądze (łącznie 1,78zł!!), wszyscy mówili mi miłe rzeczy, MZ dorwał Bravo, poszłam lekko zalana na koło i je zaliczyłam, chociaż praktycznie nic nie umiałam, miałam świetne imieniny za które chciałabym jeszcze raz podziękować, kupiłam sweter Alexandra McQueena za 5,50zł ! , denerwowałam Jg swoim dobrym humorem, obłowiłam się na wyprzedażach (bielizna! bielizna! i takie tam) udało mi się kupić prawie wszystkie prezenty, Zła Aśka nie zabiła mnie i dziewczyn, spotkałam bliskiego kolegę z dzieciństwa, R praktycznie popłakał się przepraszając mnie :D dostałam kilka propozycji którymi na razie nie jestem zainteresowana ale ... niektóre z nich są otwarte na przyszłość. 
Podsumowując całkowite przeciwieństwo poprzedniego tygodnia. Tak to już musi być ze żeby było dobrze musi być źle. 
Co do mojego humoru, raz jestem super szczęśliwa a raz mam doła giganta ale są ludzie którym mogę marudzić do woli i wcale nie karzą mi się 'walić" :)
***
Znów pada śnieg...

piątek, 17 grudnia 2010

Happysad

"nie puszczę cię
nigdzie sama stąd nie pójdziesz
zostaniesz tu
ja będę czekał aż uśniesz(...)
wyspowiadasz się
jeszcze przed snem chce cię mieć czystą
wyspowiadasz się
jeszcze przed snem chce cię mieć czystą
ale to nie wszystko
wydrylujesz śliną mnie  "

Mów mi dobrze
Dobrze mi mów
Łaskocz czule(...)
Wilgotnym szeptem przytul mnie
I mów mi dobrze
Nie mów mi źle

Rozłóż przede mną
Księgę zaklęć i wróżb
Okutą w obwolutę
Twoich ramion i ud
I czaruj we mnie
Na ołtarz duszę złóż
I w dusznym kącie
Rzuć na mnie urok swój (...)

czwartek, 9 grudnia 2010

108. Mam kieszenie pełne czereśni

Jestem szczęśliwa. I to nie "ponieważ", ale "pomimo".
Ten tydzień daje mi nieźle w tyłek. Bolą mnie pewne sprawy, nie chce wracać do innych. Czasami za bardzo zależy mi na szczęściu innych czasami na swoim. Martwię się i niczym nie przejmuje.  Księciunio z bajki nie zwraca na mnie uwagi, praca licencjacka składa się z głupot, a ja odwołuje niedzielne spotkanie. Przeżywam 'katastrofę kolejową' i palę stojąc w głuchym polu, opierając się plecami o szynobus.. Jestem egoistka bo lubię po marudzić, i pojęczeć i przy tym się śmiać bo moje problemy są niczym dla innych. Czasami warknę, czasami tego żałuje. Po nocach gadam z ludźmi którzy już nie długo znikną z mojego życia. Jestem leniwa, mam ochotę na gorącą czekoladę i pieczenie muffinek. Mam ochotę rzucić wszystko w diabły i iść gdzieś gdzie powinnam być. Chciałabym żeby wiecznie padał śnieg, powietrze pachniało pomarańczami a limit na karcie nigdy się nie kończył. Leżałabym na łóżku albo  rzucała się śnieżkami i tak całe dnie.

Wiem, że za parę dni może być mi smutno. Mogę w kółko słuchać dołującej piosenki. I pic za dużo kawy.
A może będzie jeszcze lepiej. Może wszystko się ułoży, może będę lepszym człowiekiem. I już więcej pewne rzeczy się nie wydarzą.
Dziś będę uśmiechać się bez powodu.

***

poniedziałek, 6 grudnia 2010

F1





Śnieg.
PanKota. i kawałek Pani Babci
K. JG. Mój kubek. Oraz nowa deska do prasowania.
Mam painta

niedziela, 5 grudnia 2010

107. Kształty myśli których nikt nie wymyślił

Jak nie prześpię po imprezie minimum 4 godzin robi się ze mnie 5letnie, ciągle wstawione dziecko. I zaczyna się marudzenie, jęczenie i snucie się po domu bez celu na bosaka. Wszystko mi przeszkadza, jest mi smutno, a ręce odpadają pod ciężarem 4kilowego swetra (poważnie mam taki sweter, tzn moja babcia go ma ale szczerze go nienawidzi) Pije herbatę która już w chwili zaparzenia jest letnia, słucham muzyki która wpędza mnie w strasznego doła.
I nie daj boże dorywam się do gg. Wczoraj marudziłam J, marudziłam MZ, marudziłam panu P, jęczałam JG, marudziłam ZiW, marudziłam Tomkowi, a dla Lady Finger byłam tak miła, że pewnie do dziś nie może się z tego otrząsnąć.
W sumie wszyscy byli dla mnie mili. Dostałam kilka złotych rad, ZiW nazwała mnie 'głupią" :P, ale końcem końców zgodziła się oddać mi B <3 (w sumie nie wiem czy się nie wymieniłam z nią na mojego "przyjaciela geja" którego chciałam przekonać i to nie raz , że jednak nie jest gejem ,ale to chyba nie ważne), pan P. powiedział ,ze jak zachowuje się tak jestem urocza i w sumie woli mnie taką, bo jestem taka słodka (no dobra....) Mz natomiast chyba nie zwrócił na moje marudzenie zbytniej uwagi, co więcej w pewnym momencie popsuł mi humor jednak końcem końców jest mi bardzo głupio za moje słowa, bo , tak tak tak , miał racje.

I tak upłynęła mi połowa soboty, później dostałam smsa i świat znów się zaróżowił.  ( A może jednak...;) Wzięłam się za poprawianie prac, oraz za pisanie swojej genialnej pracy licencjackiej. i uwaga mam 11 stron. Jakieś 3-4 godz plus korekta i mam rozdział :D
Mam też zamówioną sukienkę na sylwestra. Która jest prawie taka jaką chciałam.
Babcia mnie kocha bo kupiła mi pomarańcze.
PanaKota mnie kocha bo spała mi dziś na stopie.
JG mnie kocha bo 'chce mojego szczęścia" :)

A i znalazłam mój pamiętniczek, w którym zapisałam wczoraj 21 (!!) stron. Tzn było to głównie 'marudzenie' ale zawsze, poza tym poczytałam te głupoty które notuje - centralnie w nim jest wszystko. Po raz pierwszy dotarło do mnie co-by-było-gdyby dostał sie on 'niepowołane ręce'. :o

ps. Piątkowa impreza była EPICKA :D Co prawda czuje ze bede chora od tarzania sie po śniegu w rajstopach ale było warto - jestem totalnie zrelaksowana :D
ps. Swoją drogą temat mojej pracy okazał się bardzo ciekawy, co więcej czułam się na prawdę fajnie w otoczeniu kodeksów, kserówki (miałam tylko jedną) i letniej herbaty. Jak mam wenę i dobry humor pisanie to prawdziwa przyjemność. :)

czwartek, 2 grudnia 2010

106. Moralne salto

Myślałam, że nie mam żadnej decyzji do podjęcia. Że została podjęta już dawno i ,że nie mam na nią żadnego wpływu. Myliłam się.  Nic i nic to też wybór.
Ostatnio śmiałam się , że jestem dokładnie w tym samym miejscu co rok temu - ale chyba jest gorzej.  Przynajmniej osobowościowo - pełna degeneracja. Żadna ze mnie królewna Śnieżka z bajki, jeśli już to Śnieżka jadąca na kokainie.
Jestem taka jak wszyscy - myślę tylko o sobie. Skazuje się na wieczne potępienie i coś, czego  co nie życzyłabym najgorszemu wrogowi. Oto jest siła szczerości.

***
Napisałam przydługiego maila do Tomka przez którego całe mieszkanie pachnie mi cukierkami i przez którego mogę malować się jak ulicznica. Mam nadzieje, że prezent dla niego dojdzie cały i nienaruszony przez pracowników poczty polskiej. Bo dla tych którzy służą jej Wysokiej Mości mam pełne zaufanie.
Wysiliłam się na pięć stron pracy licencjackiej. Czuje ze koniec świata jest coraz bliżej. Bzdury przykryte bzdurami, opatrzone przypisami. 
Nudzę się. Piję herbatę a babcia znów myli mnie z kotem. 
I walczę z pragnieniem pogadania z moją bff o facetach. Na prawdę pewne rzeczy powinnam zaakceptować. 
Poszłabym gdzieś , coś zrobiła , przestałam wierzyć w magiczne zdolności profesjonalistów i grup wsparcia. 
Muszę jechać do lekarza chorób tropikalnych, wyspać się, i znaleźć sukienkę na sylwestra z  bucem + 40 

A byłam dziś taka radosna skacząc z zaspy na zaspę. Pierdolony śnieg.
***