piątek, 25 lutego 2011

122. Zippers and buttons

Jestem w trakcie wmawiania sobie, pewnej rzeczy. Powtarzam ją usilnie, wymyślam argumenty, oddycham powietrzem przesyconym 'motylkami' i jest mi  z tym dobrze i źle. Denerwuje się i jestem spokojna. Łapie głupie chwile i uśmiecham się.
Niezależnie czy będzie dobrze czy nie , będzie dobrze. Wreszcie doświadczenie na które czekałam tak długo.

***
Zaczęło się dość niewinnie. Ja i koleżanka która na pewno nie ma na imię Krystyna bawiłyśmy się w zabawę: ciachon - nie ciachon. Siedziałyśmy wygodnie na naszej czwórce  w szynobusie którym podróżujemy po świecie i przez szybę wskazywałyśmy sobie ekstremalne i skrajne przypadki. 
Właściwie zaczęło się jeszcze wcześniej. Od obsesji JG na punkcie tyłków. Jednego dnia znałam spokojną studentkę administracji , po to by następnego przekonać się ze pod pozorami niewinności kryje się owładnięta  obsesja na punkcie męskich pośladków. Swoją drogą zdolna bestia z niej, poznaje facetów po "tyłach". Co prawda Ci faceci to na razie MZ (współlokator K.) ale mi to imponuje. (swoją drogą ciekawa jestem o czym świadczy ze potrafi rozpoznać jego tyłek wśród miliona innych hmm).
To był jeden z powodów  dlatego zaczęłam rozwijać z K. nasza pasje jaką teraz stanowi dla nas  przycinanie facetów na dworcu PKP ;) Dodatkowo nieobecność MZ przyczyniła się do zwiększenia naszej atrakcyjności w szynobusie. Otóż przez ostatnie pół roku uwolniłyśmy się od niego i wianuszka otaczających go dziewczynek które traktowały nas jak powietrze (jedna nawet usiadła na moim płaszczu !) co za tym idzie mogłyśmy udoskonalić technikę prężenia się na czwórce. Do perfekcji oponowałyśmy zajmowanie czterech miejsc dla nas dwóch i naszych torebek , wyciągania nóg tak ze wyglądały jak dwu metrowe (K. moje były tylko 1,5 metrowe') i dyskretnego przycinania każdego 'względnego' faceta który obok nas przechodził. Od razu zainteresowali się nami gimnazjaliści, niewidomi, oraz dresy w uniformach znani szerszemu gronu jako pracownicy kolei dolnośląskich.
Właściwie nasza zabawa była dość niewinna do ..do dziś. 
Obok nas usiadł niezwykłej urody mężczyzna. CO prawda był blondynem i miał brązowe oczy ale niewątpliwie był bardzo bardzo przystojny. I dobrze ubrany (niezłe spodnie, świetny szary sweter ,prześwietne buty no i ta fioletowa bielizna) . I seksowny w sposób typowy dla agenta zero zero siedem . Stu procentowy ciachon.
Byłyśmy grzeczne. Na prawdę się starałyśmy. Wymieniłyśmy dyskretne uśmiechy, pochichotałyśmy i... I wtedy stało się. Ciachon wstał i zamachał swoim tyłkiem. Mi z wrażenia odpiął się stanik ( i to nie metaforycznie jak na widok jednego z kolegów MZ) a K. piszcząc zarumieniła się po końce pasków na swetrze. Dalej nie rozumiem dlaczego się na niego nie rzuciłyśmy. ;) 

Albo sie rzuciłyśmy. Szczerze to nie jestem pewna. 
Ach te fioletowe bokserki.
***
Podsumowując ostatnie dni : 
1. nigdy nie chciej od kogoś czegoś czego nie chcesz dostać
2. przelatywanie jest lepsze od zdobywania
3. krem do rąk reklamujący się hasłem "jesteś idealną kobietą" (to było do ręki właściciela,nie?)
hmm w sumie potraktujcie to jako ostrzeżenie :D

Dobra bo seriale same się nie obejrzą. 


0:37 - czarny lateks , lubimy xD 
0:45 coś troche lepszego widziałyśmy dziś z K :D

sobota, 19 lutego 2011

121. Serduszko - czyli jogurt biszkoptowy w zyciu 'zimnej suki'

Odczuwam presje.
Presje posiadania kogoś "wyjątkowego", kogoś kogo bede mogła nazwać "moim koffaniem' itd.
Jestem od krok przed wizytą u swatki, ciągnięcia znajomości "bez przyszłości" albo umawianiem się z niedoszłym przyjacielem z którym jestem pokłócona bo śmiał się we mnie zakochać.
Za moment założę sobie profil na portalu randkowym, będę rozdawać mój numer na 'lewo i prawo' , no i oczywiście napisze ogłoszenie o szukaniu chłopaka, wiecie jak to leci " szukam chłopaka który szuka dziewczyny która szuka chłopaka który szuka dziewczyny która szuka chłopaka który szuka dziewczyny" itd.

Oczywiście przestanę się zachowywać się jak " zimna suka' , będę za to sie  chichrać bez powodu, trzepotać rzęsami i pytać czy potencjalny maż moich dzieci : wierzy w przeznaczenie. Będę miła i urocza. Przestanę opowiadać głupie kawały, będę cnotliwie rumienić się kiedy usłyszę słowa tj : penis, seks, pożycie małżeńskie. Przestanę przeklinać, i krytykować. Będę miła, będę miła, będę miła.
Będę czytać poradniki typu "Jak zadowolić meżczyznę",  zacznę sprzatać i przestanę  trwonić kasę na głupoty. Oczywiście ograniczę alkohol. Będę zgadzała się na wszytko, mówiła : tak skarbie, to cudownie, będę go wychwalała pod niebiosa (och jaki ty masz cuuuuudowny sposób na jedzenie tego jogurtu)

Głowa mnie z tego wszystkiego rozbolała.
Co za życie.



niedziela, 13 lutego 2011

120. Love Is In The Air

Nic nie mam do Walentynek. Lubie serduszkowe konfeti, serduszkowe ciastka*, serduszkowe poduszki i wszystko inne związane z serduszkami. Jest różowe, czerwone i słitaśne.(dobra - zabrzmiało)  Lubie ale to nie znaczy ze chce. Żebyśmy się dobrze zrozumieli. Podobają mi się skórzane sukienki, ale osobiście raczej ('nigdy nie mów nigdy') bym ich nie założyła. Mogę popatrzeć, po rozczulać się - jak nad ubrankami dla dzieci ale - to nie dla mnie ;)
Czy brzmi jak rozgoryczona singiel'ka ;) ? Czy muszę jeszcze napisać , że to komercyjne święto ? Że miłość powinno się okazywać cały rok ? Że .. No ok - nie myślę tak. Może to ma związek z tym, że walentynki spędzę bądź też nie spędzę tak jak ja chcę. Tzn plany uległy zasadniczej zmianie, ale ogólnie nie będę musiała uczestniczyć w jakiś dziwnych obrzędach które wymyśliłby dla mnie "Pan Walenty" w ramach niespodzianki. Wiecie piknik w lesie, futrzane kajdanki (bo w Tesco są futrzane walentynkowe kajdanki - i trochę mnie to zastanawia, co one w sobie mają ,ze są walentynkowe a nie zwykłe) , albo coś równie dziwne, co sprawiło, ze miałabym tą swoją minę : no i o ch...Ci chodzi :D

Ktoś mi napisał w komentarzu na innym blogu, wystarczy się "tylko się zakochać"  a wszystko co zazwyczaj mi przeszkadza nie będzie mi przeszkadzać. Poważnie jak gdyby 'zakochanie' było takie łatwe. Patrzysz na kogoś i wiesz, że to on. W sumie głęboko żałuje ze tak nie jest. Tzn mi się to nigdy nie przytrafiło. W ogóle śmiem twierdzić ze nigdy nie byłam zakochana. Czasami usilnie to sobie wmawiam bo to fajne; szczególnie jara mnie możliwość , ze wybranek mojego serca jest hm 'nieosiągalny'. Ale żebym nie wiadomo co robiła z tej "miłości" to nie. Chyba jestem zbyt cyniczna na miłość. Chociaż "chciałam, bym chciała.... !" ;) Fajerwerki jak u Kate Perry (w momencie obłędu ustawiłam ją sobie w graniu na czekanie :D)  itd.

Kogo bym nie zapytała uważa ze aby być z kimś 'trzeba coś do niego czuć". Litość ? Przywiązanie ? Pociąg fizyczny ? Zawsze coś się do kogoś czuje. Dużo rzeczy przychodzi z czasem. Człowiek przyzwyczaja się do drugiej osoby, nie może żyć bez niej bo czas spędzony z nią wypełnia mu życie itd.
Tylko wiecie nie chce tak. Ma być trzęsienie ziemi, i fajerwerki. Mają być motylki w brzuchu i suchość w ustach. Mam się oblewać rumieńcem i trzepotać rzęsami :)

Nie wiem dlaczego ale bawię sama siebie w tym momencie :D Spokojnie nie będę czekała na grom z jasnego nieba i królewicza na białym koniu. To nie musi być 'miłość od pierwszego wejrzenia", chce po prostu żeby ten ktoś (on - żeby nie było , bo wczoraj ZiW wciskała mi jakaś lesbijkę :D tzn sugerowała ze na pewno o to chodzi w moich snach - żeby nie było śni mi się 'normalne rzeczy" ale zgodnie z sennikiem śnią mi się same 'zboczone rzeczy":D) kontynuując chce żeby ON ..hm  rock my word :D (jak w Puck i Smoczyca w Glee :D albo jak w piosence M.Jacksona - You rock my word- - "I cannot explain the things I feel for you"

Nie wiem jak to jest z tą piosenką ale przed "pierdol się" i obecnym "ch***m po mapie" -  
"Love is in the air" było jedną z moich ulubionych odzywek :D
* ciastkami z panną K.  jutro nie pogardzimy bo czeka nas "ciężki dzień" , miałam upiec muffinki ale Mz niespodziewanie znalazł sobie dziewczynę ( jak on wymyśla ze ja mam kogoś to to jest niby zabawne, ale moje żarty musiał zgasić :o ) i tym samym zrezygnował z upojnego wieczoru w towarzystwie moim i K który i tak by nie miał miejsca bo 'nauka' ale ... ;)
No dobra muffin nie piekę bo nie mam z czego a nie chce mi sie iść na zakupy :P

W ogóle przyjmuję zakłady czy B. oświadczy się jutro ZiW ^^  na razie trzy do jednego , że tak :D 
 

poniedziałek, 7 lutego 2011

119. Mam w domu sporo cukru

Nie wyspałam się. Głowa mnie boli. Jestem leniwa. Nie mogę doczekać sie na nowe 90210 i Plotkarę. Mam dziwne włosy. Jak to mówi moja babcia wyglądam na zrezygnowaną. Boli mnie kolano. Nie rozumiem znajomych Pana Casablanci* . 
Nie ogarniam siebie. Ubrania wysypują mi się z szafy. Mam tysiąc pięćset złych myśli na sekundę. Chce do Egiptu. Chce włóczyć się po nowych miejscach i wracać do Polski.
Zasypiam. Jestem zmęczona. Mam ochotę się rozpłakać. Dziwią mnie ludzie. 
Mam potrzebę posiadania butów w panterkę.  I miliona książek i tryliona płyt. Chce żeby ktos zabrał mnie na dobry koncert. I do kina. Bo nieźle krzyczę i 'lubie to'.
Chce pić wódkę pod gołym niebem. Chce palić na "trzy machy". Chce mieć 10 lat. Chce sie zalogować na gg. Chce herbatę. Chce, już ,teraz natychmiast - Go. CO jest totalnie idiotyczne. 

Furian wysmażył niezły  tekst : komunikatory to kurestwo , który idealnie wpasowuje się w ten miły poniedziałek w który zmuszona byłam przerzucić sie z gg na maile/smsy. (mailak  aleksandra.g@poczta.onet.eu ). (Nie wiem o co chodzi z gg. Obieram dziwne wiadomości co 'on wyprawia'. Tak to jest że muszę zakładać swój profil u wszystkich znajomych. Chociaż listę podejrzanych zawęziłabym do jednej osoby, ale może to "nie to" więc poczekam jeszcze ... )

Ja jestem uzależniona od gg.
To pierwsza rzecz którą sprawdzam rano. Kocham spamować wysyłając różne idiotyczne linki. Czytam opisy i zastanawiam się o co w nich chodzi.  Robię literówki  , zjadam wyrazy - choć to raczej zasługa mojej paskudnej, brzydkiej i sponiewieranej klawiatury. 
Tematyka rozmów ; o wszystkim. Seks i pieczenie ciastek. Ciuchy i plotki. Proust i Tarantino. 
Prawie nigdy nikogo nie spławiam a jeśli już to po 'rozmowie' i to genialnym teksem jak np: muszę wyprostować włosy albo pouczyć się.  Jedna wielka ściema. 
Cóż. Mam świadomość ze z rozmów na gg nigdy nic nie wynika. Nie mam 15 lat żeby zakochiwać się w uśmiechniętych buziach  , miłe słowa dziele na dwa i sama piszę totalne bzdury. Owszem czasami bywam odważna. tak odważna jak nigdy nie byłabym w "realu" ale to są bardzo sporadyczne przypadki zarezerwowane dla nielicznych. 

"Pamiętajmy – nic nie zastąpi prawdziwej rozmowy, tak więc za pomocą komunikatora pytamy kumpla czy ma ochotę na piwo, a nie co sądzi o wiewiórkach atakujących spacerowiczów.
A jeżeli mamy ochotę na seks, nie piszmy o tym znajomej, najlepiej jedźmy do niej, wkradnijmy się podstępem szklanki cukru i ją zgwałćmy.
"
http://furian.blox.pl/




***
 * Pan Casablanca  witamy  gromkimi oklaskami. 


ps. Szanowny Panie, mam nadzieje, że nei uważa mnie Pan za totalną idiotę. 
Mam nadzieje, że nie. Jest lepiej ale nie idealnie, ale to cóż wydaje mi się że wystarczy.

niedziela, 6 lutego 2011

118. SOOOOOŁ SŁIT, kurwa.

Wiec : przestaje pisać komentarze na yt, zwłaszcza pod typowo "męskimi kawałkami' bo albo ktoś mnie wyrywa na przyprawy do bigosu albo rzuca : pokaż cycki, albo nie orientując się  zaczyna obrażać mojego nieistniejącego penisa. Kocham internet.
***


Uwielbiam potwierdzać swoją teorię ze znam tylko dwa stany na imprezie : trzeźwości bądź też kompletnego upojenia alkoholowego, podczas którego zachowuje się jak nadpobudliwa szesnastka z ADHD, robiąca maślane oczy do potencjalnego mężczyzny jej życia.
Na prawdę czuje się o.k.r.o.p.n.i.e. a najgorsze ,ze  nawet nie mogę się pochwalić ilością wódki jaką wypiłam ; bo mam tylko przebłyski. źle, źle. Podniecam się jakbym pierwszy raz była pijana ale po prostu od 12 grudnia do 5 lutego - miałam przerwę wiec ...(no dobra, przerwę "nie chleje wódki", a nie przerwę "nie tykam alkoholu")
Plan minimum wczoraj został zrealizowany z przyszłościową perspektywą. Więc : kurwa, kurwa, kurwa.  Czuje się jakbym zrobiła coś bardzo złego.

Ostatnio znalezione na pinger.pl



 SOOOOOŁ SŁIT, kurwa.

***
Zamiast kącika muzycznego , bo głowa mnie napierdala tzn chciałam powiedzieć 'mam migrenę" (tak, znowu), kącik 'zakupowy' : 
Tak, jestem świadoma - ile mam lat i że nie powinny mnie jarać takie rzeczy, ale jarają.
Dobra, idę spać/marudzić/szwendać się. Proszę nie pisać do mnie z rzeczami które mogą mnie wkurzyć, zasmucić itd nie chce mi się o nich  myśleć. 

Chyba spierdolilam na całej linii. Ale to i tak nie ma znaczenia. Hm.


Edit : OGŁOSZENIE
zdarza mi się szperać na google, bardzo często znajduje ciekawe rzeczy. No cóż wygląda na to, że znalazłam coś czego nie powinnam, ogłoszenie to... najłagodniejszą formą zwrócenie uwagi na to, że nie powinno podawać się swoich danych (informacji o sobie,zdjęć itd)  jeśli nie chce się, żeby pewne rzeczy hm ujrzały światło dzienne. Nie potępiam, obiecuje nigdy nie zaczynać tego tematu , po prostu zwracam uwagę ( i oczywiście mówię : miałam racje! chociaż wiesz poszukiwania itd. to Twoja sprawa itd. szczerze to nie wiem co napisać : jakby co możesz na nas liczyć, będę się śmiała ale ja się zawsze śmieję, mam nadzieje ze dotarło to do Ciebie)
Świetnie to brzmi, ale mam nadzieje ze załapałeś. 

piątek, 4 lutego 2011

117. So we're bound to linger on

Gdybym napisała tego posta rano byłby bardzo optymistyczny bo załatwiłam sprawę z P. i wygląda na to, że jego męska duma wreszcie karze mu się trzymać ode mnie z daleka, ale teraz znów załapałam ten wisielczy humor który ostatnio towarzyszy mi prawie każdego popołudnia, więc niczego optymistycznego już nie gwarantuje.
 ***
Gdyby ktoś nie słyszał - znów rozwaliłam sobie kolano.  Tak to samo i teraz wygląda jeszcze gorzej bo sprawia wrażenie jakby ktoś je potraktował tłuczkiem do mięsa. Na dodatek chyba nie będzie się dobrze goiło bo .. oszczędzę Wam drastycznych szczegółów. Kurcze, a chciałam tylko obczaić tyłek pewnego ciachona.  Wiecie TEN sławetny tyłek. Dobra, koniec tych żartów. Boli mnie. To też.
***
W ogóle jako , że zaliczyłam 3 egzaminy i czekam na rundę 4 w którym nie mam szans z prawem karnym (dwa szybkie i leżę) mam dużo czasu na myślenie o bardzo złych rzeczach.
Głównie użalam się nad sobą, rozważając jak ludzie postępują ze mną. Zupełnie jakbym moja wolna wola, nie istniała. Albo gdybym ja nie istniała. Coś takiego.
Wczoraj j skutecznie ratował mnie Tomasz do spółki z Panią K ,oraz (niczego nieświadoma) ZiW. Tomek jak Tomek - chodzący ideał który zawsze ma tysiąc trzy dramatyczne sugestie które działają na mnie jak dobra czarna komedia. Pani K. która pewnie zupełnie nieświadomie namawia mnie do robienia bardzo złych rzeczy.
(-K. myślisz ze spotkamy się w niebie ?
-My mamy niebo na ziemi )

która ma podobne zdolności w pocieszaniu jak ja  i ma do mnie choć odrobinę cierpliwości szczególnie ,że odkryłam niedawno, że niejaką frajdę sprawia mi robienie rzeczy które ją gorszą ;).
***
Podsumowując ostatnie dni : 
- egzamin ustny z angielskiego sprawił mi ogromną radość ponieważ cały czas walczyłam ze sobą żeby nie zadać Jg pytania : jakie kobiety preferuje. Za to ona uparcie opowiadała o swoim ideale kobiety która musi być wysoka, mieć niebieskie oczy i ciemne włosy - więc ja pasuje idealnie (tak poinformowałam o tym naszą egzaminatorkę)  Oczywiście poprawiła się, że niby mówi o NIM i że on musi być inteligentny - wiec wypisz wymaluj MZ. - co by się zgadzało z moją i K. teorią ,ze ona jednak go skrycie kocha :D
- a propos Mz jako że nie zaprzeczył ze jestem dla niego jak D.  postanowiłam nie rozmawiać z nim na gg - co mu prawdopodobnie pasuje 
- w przyszłym tygodniu najprawdopodobniej zostanę posiadaczką wangowej torebki z ćwiekami , oraz cudu ukrywającego się pod wdzięczną nazwą "sukienka z zipem" . och i życie znów jest piękniejsze, chociaż to troche smutne ze ciuchy/kosmetyki/muzyka/seriale/faceci/buty są w stanie aż tak skutecznie poprawić mi humor ;D ('tak jestem cwana, i prawie zawsze dostaję to co chce - mam tego pełną świadomość, a to, że raz sie nie udało - no cóż , zawsze musi być ten pierwszy raz,prawda?)
- nie wiem co się ze mną nie dzieje ale nie jara mnie Damon (Pamiętniki wampirów) ani Chuck (Plotkara) ani nawet realny pan który ostatnio zwrócił na mnie swoją uwagę - trochę za późno bo leciałam na niego w zeszłym roku - teraz to nie to samo. 
- nie mogę słuchać polskiego hh bo robię się agresywna, wczoraj o tym mógł się przekonać pan J. który jednak się nie gniewa i bardzo dobrze bo mam ochotę zrobić coś bardzo niemoralnego jutro a tło jakie będzie stanowić jego impreza jak najbardziej mi pasuje. 
 - Kolega mojego sp.dziadka pomylił mnie z moją kuzynką i zapytał jak tam przygotowania do matury - z jednaj strony druga młodość z drugiej hmmm do mojej kuzynki ?! Wszystko byle nie TO! Pozostając w moim ulubionym temacie mój zapijaczony sąsiad powiedział ; ze robię się coraz piękniejsza i że jest mu przyjemnie kiedy z nim rozmawiam. Ekstra. Czuje się sie jak Marta Teresa albo ktoś taki.
- Kocham Tomkowe pisanie -> spox-spoi.blog.onet.pl
- bede miała 'tanie futero' ;) jaram się. leopard vs czarna małpa. z naciskiem na to drugie. hihi  efekt prostytutki w dni pracujące gwarantowany. podwójny zaciesz.

Dobra biorę się za to prawo karne (pewnie miną jakieś dwie godziny zanim w ogóle wyjmę notatki z torby) w końcu zakupiłam zakreślacze i muszę się nimi pobawić (i powiem Wam jeszcze ze to K. mi je znalazła i pchnęła mnie z nim do kasy z nimi;)
swoją drogą mój indeks wygląda jakby w życiu wiele przeżył - powyginany, podrapany itd - widać ze ja STUDIUJE a nie sie uczę :D



"I'm naked
I'm numb
I'm stupid
I'm staying
And if Cupid's got a gun, then he's shootin'

(...)
You wasted your times
On my heart"