czwartek, 7 stycznia 2010

32. Love Is In The Air


Z K. ustaliłam kiedyś, że dziewczynę bardzo łatwo jest poderwać(wytłumaczę się, bo wiem ,że niektórzy zboczeńcy  już zastanawiają się nad tym czy my wyrywamy chwasty tzn dziewczyny. Nie. Jest to nam całkowicie obce. Rozmawiałyśmy czysto hipotetycznie).Wystarczy trzymać się prostego planu:
A) Poznać dziewczynę
B) Olewać dziewczynę
C) Podrywać dziewczynę
i... szczęśliwe zakończenie.
Najważniejsze jest olewanie. Musi być wystarczająco długie , ale nie wolno "przegiąć" w drugą stronę. Co prawda nie ma to nic wspólnego z tematem i podkładem muzycznym, ale  odezwał się po 7 dniach.  Nowy rok i te same ochy i achy. Bez podtekstów.

***
Z moją współlokatorką - JM oglądałam wczoraj program o parach w których istnieje bardzo duża różnica wieku.  Najbardziej szokującą była historia 34-letniego mężczyzny związanego z 76-latką. Z jednej strony to wydaje się dziwne, w końcu ona mogłaby być jego babcią, ale z drugiej...wydawali się na prawdę w sobie zakochani. Urocze było, gdy opowiadali o tym jak się poznali,  jakie to emocje temu towarzyszyły. To była miłość od pierwszego wejrzenia. Przeznaczenie. Tak, tak tak , dokładnie cały ten szajs...

***
K. wypowiedziała ostatnio zdanie  najgorsze z możliwych : "Zapytaj czy w ogóle chce z nią być."  W ten sposób zniszczyła moje marzenia o związku MZ z JG, ponieważ on przyznał jej racje. Wczoraj, próbowałam sie pocieszać stwarzając inne warianty znanego i lubianego trójkąta. Najtrafniejsze wydaje się założenie, ze MZ - ten wrażliwiec, boi się przyznać ,ze JG cała mu kosza. Z najbardziej hardcorowych na uwagę zasługuje hipoteza o związku K. i MZ, który ukrywają , ponieważ K. nie zniosła by moich ciągłych uwag na ich temat.
Dlatego tez , z tego miejsca, raz jeszcze napisze, że MZ to fantastyczny materiał na chłopaka. Ale to brzmi :)

***
Weekend w L. - jeśli ktoś by mnie szukał.

6 komentarzy: