Czuje się strasznie sponiewierana bo wczorajszym, i obrzydliwej ilości alkoholu ( niestety mam nowy ulubiony alkohol) wiec to najlepsza okazja, żeby snuć tu jakieś bajki - w które można wierzyć lub nie - odnosnie tego, że .. nie piłam przez ostatnie 47 dni (tzn do wczoraj, i nie licząc łyka malinowego piwa z Biedronki gdzieś na początku września - co nie zmienia, faktu ,ze przeżyłam miesiąc zgodnie z katolickim hasłem " Sierpień miesiącem bez alkoholu".
Właściwie nie wiem jaki to miało sens, ale był to dość ciekawy eksperyment socjologiczny. Zazwyczaj wszyscy w okół mnie są tak pijani, ze nie zauważają, że ja tym razem nie jestem, ale czasami zdarzają się wyjątki, przez co odbyłam kilka ciekawych rozmów na temat : przewagi odurzających środków farmakologicznych, od tych pochodzenia naturalnego.
Fajnie jest nie pić bo... chciałam napisać, że człowiek bardziej panuje nad sytuacją, bo nie robi głupot, ale
przynajmniej w moim przypadku te dwie rzeczy nie idą w parze , wiec było by to zwykłe pieprzenie. Najfajniejszą rzeczą w nie piciu było mówienie " nie pije".
Nie wiem jak Wy, ale ja bez alkoholu bawie się... politycznie poprawnie było by chyba napisać - świetnie, ale to złe słowo. Nasuwa mi sie na myśl 'inaczej'. Spróbujcie sami;)
Ostatnio wszyscy czepiają się tego jak wygladam, wiec zgodnie z wypracowanym wzorcem, natychmiast zmieniam temat na mój "ulubiony". W takich przypadkach rzucam hasło "kupiłam samochód" i właściwie nikt nie chce już rozmawiać na oba tematy.
W sumie kupno samochodu to nie jest coś czym wypada się chwalić, ale czuje sie jakbym miała nowe zwierzątko i chociaż P. powiedział, cytuje " że żaden facet nie poleci na dziewczynę w czymś takim" , a ja sama tęsknie spoglądam na trzydrzwiowe Audi A3, do której pałam dziwnym uczuciem, to mam nadzieje, że bede miała jeszcze z niego wiele radości.
A propos ograniczania używek to przez 2 tyg nie piłam kawy co jest strasznym przezyciem ,którego nie polecam i wgl.. brr
Właściwie nie wiem jaki to miało sens, ale był to dość ciekawy eksperyment socjologiczny. Zazwyczaj wszyscy w okół mnie są tak pijani, ze nie zauważają, że ja tym razem nie jestem, ale czasami zdarzają się wyjątki, przez co odbyłam kilka ciekawych rozmów na temat : przewagi odurzających środków farmakologicznych, od tych pochodzenia naturalnego.
Fajnie jest nie pić bo... chciałam napisać, że człowiek bardziej panuje nad sytuacją, bo nie robi głupot, ale
przynajmniej w moim przypadku te dwie rzeczy nie idą w parze , wiec było by to zwykłe pieprzenie. Najfajniejszą rzeczą w nie piciu było mówienie " nie pije".
Nie wiem jak Wy, ale ja bez alkoholu bawie się... politycznie poprawnie było by chyba napisać - świetnie, ale to złe słowo. Nasuwa mi sie na myśl 'inaczej'. Spróbujcie sami;)
Ostatnio wszyscy czepiają się tego jak wygladam, wiec zgodnie z wypracowanym wzorcem, natychmiast zmieniam temat na mój "ulubiony". W takich przypadkach rzucam hasło "kupiłam samochód" i właściwie nikt nie chce już rozmawiać na oba tematy.
W sumie kupno samochodu to nie jest coś czym wypada się chwalić, ale czuje sie jakbym miała nowe zwierzątko i chociaż P. powiedział, cytuje " że żaden facet nie poleci na dziewczynę w czymś takim" , a ja sama tęsknie spoglądam na trzydrzwiowe Audi A3, do której pałam dziwnym uczuciem, to mam nadzieje, że bede miała jeszcze z niego wiele radości.
A propos ograniczania używek to przez 2 tyg nie piłam kawy co jest strasznym przezyciem ,którego nie polecam i wgl.. brr
***
We wrześniu mi, K. i JG przypomniało sie, że nie mamy mieszkania w Opolu. No dobra wszystkie myślałyśmy o tym wcześniej, ale zebrałyśmy sie w sobie i udało sie. Co prawda razem z K musiałyśmy przejść przez horror, z szalonym psychopatą w roli głównej ale mamy nasze gniazdko ;D z wielką luksusowa łazienką, sypialniami, salonem z wygodnym zestawem wypoczynkowym i jadalnią z hmm :) solidnym stołem.
A teraz chwila dla PANA PSYCHOPATY ...
K. nagrała nam mieszkanie do obejrzenia, jego właściciel zaproponował, że odbierze nas swoim samochodem z dworca. Stojąc jak dwie prostytutki przy autostradzie snułyśmy wizje tego gentelmena. K wysnuła przede mną wizję kogoś w stylu doktora SZ. naszego uczelnianego McBoskiego, ja natomiast byłam przekonana,że będzie to seryjny morderca, który najpierw nas zamorduje, a póxniej zgwałci i zje nasze rozczłonkowane ciała. Pouczałam zatem drogą K, że
a) musi coś zabrać z samochodu
b) musi coś zostawić w nim*
tak aby nasza śmierć mogła zostać odkupiona tj opisana w regionalnej (btw. czytając ten szacowny tygodnik doszłam do wniosku, że w Ż. jest całą rzesza- nożowników, która, dźga i robi inne dziwne rzeczy swoim konkubiną, a tu babcia przynosi mi newsa ,że jakiś facet poderżnął swojej konkubinie gardło - miejsce akcji - "koło koscioła" ) Zatem poza przebłyskiem nadziei odnośnie tego, że przyjedzie po nas lśniącym mercedesem, byłyśmy przygotowane na najgorsze.
Przyznaje przesadzam - facet okazał się dość ekscentrycznym inwalidą jeżdzącym na wóżku który zmuszał nas do zaczepiania przypadkowych ludzi i proszenia ich o pomoc ( z innej beczki, mam wrażenie, że nic nie jest przystosowane do potrzeb ludzi niepełnosprawnych , oraz kobiet z wódkami wózkami z dziećmi) No dobra to i tak traumatyczne przeżycie bo siedziałam w otoczeniu śrubokrętów który każdy mógł mnie pozbawić życia, gotowa na śmierć w wypadku drogowym ponieważ ów pan nie stosował się do żadnych znaków drogowych (jeźdzenie po chodnikach wielkim merolem brr) Najlepsze w tym wsyztskim jest to, ze w końcu nie wynajełyśmy od niego pokoju bo po prostu był obrzydliwy, w dodatku spali tam jacyś robotnicy (ze zgrozą i obrzydzeniem w głosie) jak w hotelu robotniczym !
* cenne wskazówki zapożyczone z animacji obejrzanej podczas Nocnych maratonów filmów krótkometrażowych odbywającego się w ramach Wakacyjnych przeglądów filmowych (obejrzeć klasyki z lat 50 i 60 na wielkim ekranie - bezcenne)