Ociągam się w pisaniu.
I bloga, i opowiadania (na które 'naciska redaktor naczelna' - padam ze śmiechu;) i licencjata (na którego z kolei nikt nie naciska, ale terminy ciągle się przesuwają). Ogólnie ostatnio realizuje się w inny sposób. W sumie 'sposób" ten jest po prostu brakiem 'sposobu' ale każdy argument usprawiedliwiający moje ciągłe opierdalanie się jest dobry. Dodatkowo czytam Palahniuk'a wiec już w ogóle mi odbija. 'Po prostu jesteśmy'. Itd.
Czujecie wiosnę ?
Jest coraz cieplej (dziś w parku spotkałam dziewczynę w bluzce na ramiączkach - ja i moje rękawiczki z różowymi tygrysami trochę się zawstydziłyśmy) , coraz bliżej końca świata, ptaszki śpiewają, kotki się marcują a jakieś pary pierdolą w krzakach. Ja natomiast znów wpadłam w rytm tydzień - weekendowe imprezowanie, który już nie kręci mnie tak jak wtedy kiedy miałam naście lat. Właśnie : ostatnio dotarło do mnie, że teoretycznie nie jestem już 'nastolatką'. Po prostu - niesamowite.
A propos ptaszków.
Namiętnie szukam jakiegoś ciucha z motywem 'ptaszków' (takich zwierzątek - ornitolodzy Wy jedni :) ale nie o tym chciałam wspomnieć rozmawiałam z babcią o cenie piersi (proszę sie uspokoić) z kurczaka - zatrważająco wysokiej - i wpadłam na genialny pomysł, żeby przerzucić się na gołębie.
Zalety :
- są za dramo
- z dostawą do domu (pchają się na parapet w kuchni)
- pióra są modne
Wiecie : jeden do rosołu, po jednym na osobę i do piekarnika. Właściwie układ idealny bo władze mojego miasta na pewno walczą z nimi bo wszystko obsrywają. Niestety babcia mnie zgasiła stwierdzeniem ,ze sa twarde i łykowate.
W środę (wreszcie ! nareszcie !)obejrzałam "Salę samobójców". Seans okazał sie małym koszmarkiem (wszyscy żarli popcorn, siorbali cole albo świecili mi po oczach telefonami) ale po wyjściu z kina byłam zachwycona filmem. Na prawdę byłam nim oczarowana.
Z biegiem czasu mój entuzjazm osłab. Chociaż może inaczej - zaczęłam się zastanawiać nad tym czy zobaczyłam na prawdę to co powinnam zobaczyć w tym filmie. Nie jest to na pewno opowieść o tym jak internet skłania do samobójstwa a raczej do tego jak daleko jest w stanie posunąć się człowiek próbując uciec od swojej samotności. Właściwie nie jestem już pewna niczego. Dlatego z dłuższą refleksją poczekam do momentu kiedy zobaczę go po raz kolejny - a i wtedy nie gwarantuje, ze napisze coś 'konkretnego'
C'est la vie, c'est la mort
C'est comme ci, c'est comme ci, c'est comme ça.
I bloga, i opowiadania (na które 'naciska redaktor naczelna' - padam ze śmiechu;) i licencjata (na którego z kolei nikt nie naciska, ale terminy ciągle się przesuwają). Ogólnie ostatnio realizuje się w inny sposób. W sumie 'sposób" ten jest po prostu brakiem 'sposobu' ale każdy argument usprawiedliwiający moje ciągłe opierdalanie się jest dobry. Dodatkowo czytam Palahniuk'a wiec już w ogóle mi odbija. 'Po prostu jesteśmy'. Itd.
Czujecie wiosnę ?
Jest coraz cieplej (dziś w parku spotkałam dziewczynę w bluzce na ramiączkach - ja i moje rękawiczki z różowymi tygrysami trochę się zawstydziłyśmy) , coraz bliżej końca świata, ptaszki śpiewają, kotki się marcują a jakieś pary pierdolą w krzakach. Ja natomiast znów wpadłam w rytm tydzień - weekendowe imprezowanie, który już nie kręci mnie tak jak wtedy kiedy miałam naście lat. Właśnie : ostatnio dotarło do mnie, że teoretycznie nie jestem już 'nastolatką'. Po prostu - niesamowite.
A propos ptaszków.
Namiętnie szukam jakiegoś ciucha z motywem 'ptaszków' (takich zwierzątek - ornitolodzy Wy jedni :) ale nie o tym chciałam wspomnieć rozmawiałam z babcią o cenie piersi (proszę sie uspokoić) z kurczaka - zatrważająco wysokiej - i wpadłam na genialny pomysł, żeby przerzucić się na gołębie.
Zalety :
- są za dramo
- z dostawą do domu (pchają się na parapet w kuchni)
- pióra są modne
Wiecie : jeden do rosołu, po jednym na osobę i do piekarnika. Właściwie układ idealny bo władze mojego miasta na pewno walczą z nimi bo wszystko obsrywają. Niestety babcia mnie zgasiła stwierdzeniem ,ze sa twarde i łykowate.
W środę (wreszcie ! nareszcie !)obejrzałam "Salę samobójców". Seans okazał sie małym koszmarkiem (wszyscy żarli popcorn, siorbali cole albo świecili mi po oczach telefonami) ale po wyjściu z kina byłam zachwycona filmem. Na prawdę byłam nim oczarowana.
Z biegiem czasu mój entuzjazm osłab. Chociaż może inaczej - zaczęłam się zastanawiać nad tym czy zobaczyłam na prawdę to co powinnam zobaczyć w tym filmie. Nie jest to na pewno opowieść o tym jak internet skłania do samobójstwa a raczej do tego jak daleko jest w stanie posunąć się człowiek próbując uciec od swojej samotności. Właściwie nie jestem już pewna niczego. Dlatego z dłuższą refleksją poczekam do momentu kiedy zobaczę go po raz kolejny - a i wtedy nie gwarantuje, ze napisze coś 'konkretnego'
C'est comme ci, c'est comme ci, c'est comme ça.
***