Ciągle zastanawiam się nad tym co myślą inni.
Nie chce nikogo skrzywdzić. I nie robię nic w tym celu. Nawet moje knucie to coś pomiędzy żartem a prawdziwą troską. Owszem bywa ze chlapnę coś chamskiego, ale porównajcie to z tym jaka byłam dwa lata temu - teraz jestem święta. Czasami się odgryzę, ale i tak nie mówię już wszystkiego co ślina mi na język przyniesie. Bywam bezwzględnie szczera, ale tylko już bywam.
Szkoda mi ludzi. Martwią mnie ich problemy. Nie obiecuje rzeczy których nie jestem w stanie zagwarantować. Nie śpię bo myślę jak komuś pomóc. Zawsze mam czas odpisać na wiadomość i na przeanalizowanie każdego elementu problemu.
Nie mam z tego dużo. Czasami parę ciepłych słów. Czasami w ramach rewanżu mogę się wygadać. Czasami to 'czasami' mi nie wystarcza.
Ale sama jestem sobie winna. Sama wybieram ludzie którzy są , czy też nie ma ich w okół mnie. Każde moje słowo, decyzja ma konsekwencje i dlatego czasami dostaje po tyłku bez powodu. Albo z powodu który nie jest dla mnie oczywisty.
To nie marudzenie. To stwierdzenie faktów.
Przejdzie mi. Pozwolę się przerosić i znów będzie cacy. Pierdole.
Nie chce nikogo skrzywdzić. I nie robię nic w tym celu. Nawet moje knucie to coś pomiędzy żartem a prawdziwą troską. Owszem bywa ze chlapnę coś chamskiego, ale porównajcie to z tym jaka byłam dwa lata temu - teraz jestem święta. Czasami się odgryzę, ale i tak nie mówię już wszystkiego co ślina mi na język przyniesie. Bywam bezwzględnie szczera, ale tylko już bywam.
Szkoda mi ludzi. Martwią mnie ich problemy. Nie obiecuje rzeczy których nie jestem w stanie zagwarantować. Nie śpię bo myślę jak komuś pomóc. Zawsze mam czas odpisać na wiadomość i na przeanalizowanie każdego elementu problemu.
Nie mam z tego dużo. Czasami parę ciepłych słów. Czasami w ramach rewanżu mogę się wygadać. Czasami to 'czasami' mi nie wystarcza.
Ale sama jestem sobie winna. Sama wybieram ludzie którzy są , czy też nie ma ich w okół mnie. Każde moje słowo, decyzja ma konsekwencje i dlatego czasami dostaje po tyłku bez powodu. Albo z powodu który nie jest dla mnie oczywisty.
To nie marudzenie. To stwierdzenie faktów.
Przejdzie mi. Pozwolę się przerosić i znów będzie cacy. Pierdole.
***
Z kolejnych miłych rzeczy dotarłam do lekarza : dostałam skierowanie do chirurga - z kolanem (przez które wczoraj zjebałam się ze stołu - ale to długa kompromitująca historia) oraz antybiotyk na "coś nieciekawego w płucach". Przygnębiające - a kiedyś byłam takim okazem zdrowia.
***
Tak myśle : napisz coś pozytywnego :) bo ludzie znów CIę zlinczują za to ze piszesz takie dołujące posty :P
Spokojnie. Jestem zła na P. i na siebie, a "zdrowotnie" i tak czuje się dość dobrze wiec nie jest tak źle.
W dodatku K. bedzie mieszkała z totalnie seksownym hydraulikiem
(Tak patrze na niego : boż na prawdę nie wiem na na lecą niektóre kobiety. Ale mówię to oczywiście z czystej zawiści bo nigdy nie wyrwę takiego ciacha itd.).
Więc to będzie tak : K. będzie miała go na co dzień. Taka podręczna seks- zabawka. ;)
Ja z JG ustalimy sobie jakieś grafik odwiedzin a Mz będzie musiał pożegnać się z miejscem w "naszej paczce" (nie wiem dlaczego ale kiedy mi wczoraj napisał o swoich obawach wprost usłyszałam motyw przewodni z Jeziora Marzeń).
***
Uwielbiam horoskopy z Joya bardzo mi poprawiają humor. Miłość: " w lutym najdziesz się pod wpływem Wenus która sprawi ze będziesz podobać się wielu facetom" - znowu zaczęli mnie wyrywać Panowi Żule, plus 5 do dobrego samopoczucia i nawet fakt ze K. powiedziała, że "ludzie nie gapią się na nas tylko NA MNIE" nie zepsuł mi humoru. No i wiadomo, że zdanie z horoskopu jest zdobne z przepowiednią Wróżbity MZ, nic tylko czekać na tego ksieciunia z bajki :D Praca : "W tym miesiącu czeka na ciebie mnóstwo obowiązków - z pewnością poradzisz sobie ze wszystkimi" wiadomo tak bardzo chciałabym zaliczyć Pana K-a w pierwszym terminie ale to raczej mało możliwe ;/ Chociaż z wykresu wynika ze 8 lutego czekają mnie : "gorące chwile i chwile rozkoszy" :D
Rozwaliła mnie wskazówka Joya :
Nie flirtuj w gronie przyjaciół, bo czekają Cię kłótnie i rozczarowania.
***
kiedyś, przez moment też mi się tak wydawało,
teraz bardziej wierze w twoje oczy mówią nie. Niestety. och..życie.
***
WIem o czym miałam napisać !
Zakochałam się. Nad sałatą, w Teskco, w panie z magnetycznymi niebieskimi oczami wyrywającym mnie na reklamówkę. Na prawdę był cholernie, przystojny i miły. I jakieś 15 lat starszy. Ech. się rozmarzyłam :)) Jg ma szczęście ze ja boje się starszych facetów, bo wczoraj zawarłam z nią umowę, że jeżeli ja znajdę sobie kogoś to i ona też :D - nie darowałabym jej.
W ogóle dobrze, ze ta umowa nie działa w obie strony bo jestem świecie przekonana , że już niedługo będzie szczęśliwa dziewczyną pewnego słodkiego faceta;) wiec ja nie "muszę" nic :P