niedziela, 23 stycznia 2011

115. Black Swan

Dobra,
skasowała mi się lista blogów które obserwuje! Aż mi się niedobrze zrobiło, co ja pocznę bez nich !? Co będę robić jak nie czytać dziwnych zapisków, oglądać zdjęć i napalać się na miejsca których pewnie nigdy nie zobaczę ?! (taa akurat będę się uczyć)  Nienawidzę BLOGSPOTa.

****

Przez dobry tydzień kłóciłam się z P. o to czemu nie mogę go odwiedzić w W. (przecież powinnam się uczyć a nie włóczyć po TopShopie!)  Jakieś było moje zdziwienie kiedy wczoraj rano opis R. zmienił się na : jestem w domu, zatem wiedziałem, że również łajza P. zawitał do Ż. W ramach błagalnych przeprosin dałam się wyciągnąć do kina i na 'tany tany'. Pomimo tego, ze po raz drugi w tym roku jestem chora. (Pani babcia powiedziała ze z takim kaszlem wywalą mnie z zajęć - wreszcie jakiś pozytyw).
Byliśmy na Czarnym Łabędziu, chociaż plan był inny i teraz nie wiem czy nie ominie mnie wyjście do kina ze Świętą Trójcą* i MZ w ramach obchodów urodzin JG, ale w sumie jestem tak oczarowana tym filmem, że nie żałuje. Był na prawdę piękny, eteryczny w ten modernistyczny sposób charakterystyczny bardziej dla kina europejskiego niż amerykańskiego. Natalii Portman , ewidentnie za stara na 'młodą baletnice' , irytująca przez cały czas, zagrała fenomenalnie.(co jest śmieszne bo mimo ze nie lubię postaci którą kreuje to jednak chce żeby jej się 'udało" )  Tak samo jak, raczej nie lubiany przeze mnie Vincent Cassel który jest w Czarnym Łabędziu po porostu genialny. Film oczywiście ma wady (Winone Rayder :D) nie jest idealny, ale bardzo mi się podobał. Może dlatego ze na prawdę jest mroczny. Może nie w sposób rodem ze Świtu żywych trupów, ale przeraża na innej , psychologicznej płaszczyźnie. Wiec przeraża jeszcze bardziej :)
Czarny łabędź prawdopodobnie podobał mi się również dlatego, że w jakiś sposób jest podobny do Fight Clubu. (dla mnie jest podobny :D) P. powiedział ze po prostu utożsamiam się z osobami z zaburzeniami osobowości ale myślę, że to stwierdzenie na wyrost.

 ***

Edukacyjnie - niczego znów nie ogarnęłam. I pewnie nie ogarnę. Mam nadzieje, że poprawiłam tym stwierdzeniem nastrój K. :)
Miałam wziąć się za playlistę, ale ciągle mi ktoś 'kradnie' piosenki więc muszę pomyśleć nad nowymi.
Miałam nie tłumaczyć egoistów a to robię. Takie tam. Jak zwykle.
A moja babcia kombinuje rosół z kaszą manną, czego nie ogarniam. 

***
Z piekielni.pl

Pracuję w Żabce. Pewnego pięknego wieczoru wchodzi klient, pan około trzydziestki. Bierze kilka browarów i podchodzi do lady.
Po skasowaniu wszystkiego, pytam:
- Czy potrzebuje pan czegoś jeszcze?
- Tak, przytul mnie mocno i ucałuj w czółko...

no soł słit
(co Ty na to ?:)

***
kącik muzyczny: