Boli mnie wszystko. Wypiłam prawie trzy litry wody. Trzęsą się dłonie , mam palpitacje serca i ciągłą ochotę na kawę z mlekiem. No i oczywiście nie mogę spać - co jest najgorsze. Wczoraj wódka lała się strumieniami i to dosłownie nie-powiem-kto wylał pół butelki gorzkiej żołądkowej do kwiatka - tego który stoi na parapecie P.- ale ja nikogo nie wkopuje.
W ogóle może to były jakieś badania której celem było udowodnienie tezy iż :
wiecie najpierw na kwiatkach, później na chomikach a w końcu na ludziach .
Dobra puenta tej mojej historii o kacu gigancie itd oraz o imprezie przez która mam tak przekrwione oczy ze wyglądam jak narkomanka z dworca mieszkająca miedzy stoiskiem z kebabem a kioskiem z pornografią ( wiec nie mam co liczyć na to, że będę adresatką wyznania takiego jak TU ) jest taka, ta puenta bo zdanie mi wyszło bardzo długie i nie gramatyczne w ogóle - ze jedyne co wypiłam to pół litra zwykłej coca-coli. I nic więcej. W senie ZERO alkoholu.
Bilans w tym roku brzmi zatem : 1 malinowe piwo z biedronki wypite do kefiru. Klasa.
***
Udało mi się wrócić z W. pragnę tym samym zaprzeczyć pogłoską iż :
1. byłam tam z moim 50 letnim sponsorem - nie byłam
2. nie przywiozłam sobie "ciachona" bo to nie był "ciachon" a "ciacho" i nie przywiozłam go sobie - choć student V roku medycyny brzmi dumnie - bo nie chciałam
3. byłam na tajnej misji w Iranie xD - muszę zaprzeczyć, ale wiecie ...
Wiecie poza tym ze udało mi się zaliczyć kolejną europejską stolice (no do trzydziestki jeszcze Londyn Praga i jakaś skandynawska stolica) poznałam swoją przyszłość która jawi się w cudownych barwach. Co prawda - nie czuje się na siłach by mieć chomika nie mówiąc już o chłopaku czy mężu ale jakaś cześć mojej przesiąkniętej alkoholem i plugastwami duszy (ta "romantyczna) ucieszyłaby się z takiego obrotu sprawy jaki wywróżyła mi straszna pani wróżbitka :)
W ogóle z jednej strony było fantastycznie, a z drugiej czuje taki niedosyt. Chciałabym mieć więcej czasu żeby powłóczyć się po tych ulicach których nazw w życiu nie nauczę się wymawiać, spróbować wszystkich ciastek w kawiarni w tej ślicznej kawiarni która była koło hotelu... och. No i jak ma mi się nie zrobić smutno? Dobra - nie marudzę.
***
We wtorek wróciło mój "rower" bóstwo* Mz'towskie. Co było dziwne ale i fajne. Hmm muszę się zastanowić co napisać bo skoro nie było prezentu ani nawet wynagrodzenia jego braku to w ogóle nie powinnam nic pisać... dobra żartuje:) Zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami MZ przez te 3 m-ce (w sumie widziałam go w czerwcu, więc nie wiem w jakim stanie pojechał na wymianę) zmienił się. Wizualnie - uwaga trudne słowo - wyciachonił się , ale i chyba i zmienił mentalnie. Chociaż to może chodzi o to, ze jego serce teraz jest w Turcji. Albo jego zachowanie można wytłumaczyć tym ze był zmęczony po imprezie ze swoimi przyjaciółmi , albo chodzi o to ze musiał przebywać w towarzystwie Świętej Trójcy - która do najmilszej na świecie nie należy. No i mój osobisty faworyt w moich teoriach spiskowych - chodziło o to ze nie mógł w pełni doświadczyć bliskości pewnej osoby. Chodzi mi o Daryje :) oczywiście. A i jeszcze z miłych rzeczy to wreszcie zaczął się zachowywać 'kulturalnie'. No.
Ale żeby nie było tak różowo , tak miedzy nami, kiedyś lepiej przytulał. Chociaż może się nie przyłożył bo nie mógł się doczekać kiedy dotknie JG.
***
* bóstwo - takie są skutki gadania z JG po nocach i naszej okropnej wyobraźni
hm coś się przyczepiłam do chomików ... :)
***
Bo K. bo szybonus bo ...