niedziela, 14 listopada 2010

101. Świeta bez serca

Potrzebuje kogoś kto powstrzyma mnie przed autodestrukcyjnym krokiem. Kogoś kto powie, że robię źle, nie moralnie. Że fakt, ze się waham coś znaczy, że nie powinnam się śpieszyć.
Zamiast tego słyszę....
te słowa zachęty. W końcu jeśli coś nic nie znaczy, tak na prawdę się nie wydarzy. Wyzwolenie, brak hamulców czy jakich kolwiek oporów jest teraz w cenie. Gdyby nie chodziło o mnie bardzo chętnie podpisałabym się pod tymi hasłami.
Wściekam się sama na siebie, że nie potrafię podjąć decyzji, że wymyślam ,ze mam jakąś podjęcia. Tak albo nie. Chociaż wolałabym żeby chodziło o słowo 'albo'. Wtedy wybór byłby łatwy, nawet jeśli chodziłoby o coś chwilowego. 

A miało być tak dobrze. Miałam być poetycko zakochana, pic kawę i odpalać papierosa od papierosa.
Miałam mieć złamane serce i momenty słabości. Godzinami czekać, tysiącem chwil zapełniać sny.

Jest do dupy.

***
Musiałam się wyżyć ;) 
spokojnie.

***
Swoją drogą odkryłam statystyki bloga :D Mam czarno na białym z jakich krajów czytają mnie ludzie. Rozwaliła mnie Mołdawia ! Niemcy, Belgię, Szwecję i Hiszpanie (w tej kolejności) jestem w stanie zrozumieć ale na litość boską MOŁDAWIA!? Jeśli mnie czytasz Droga/Drogi czytelniku z Mołdawi... odezwij się... proszę. Na pewno sie zaprzyjaźnimy a jeśli jesteś mężczyzną/chłopakiem bardzo chętnie urodzę Ci dziecko (boż co ja z tym dzieckiem ciągle - tak wiem patrz : Dziecko mi chodzi po głowie Kabaretu limo)
Tak w ogóle licznik na dziś  to 20tys wejść :D ależ mi te statystyki poprawiły humor 

"Statystyki nie kłamią, kłamią jedynie statystycy"
***
Kolejność listy z poprzedniego posta jest PRZYPADKOWA. 
Mam nadzieje, ze osoba która poczuła się urażona, że znalazła się po kawie i płatkach jest usatysfakcjonowana :)