- komentarz do posta o gdzie zablokowalas komentarze: moze i te zly ktore teraz plyna sa na pokaz ale niektorzy z nas naprawde to przezywaja. Nie codziennie ginie tyle ludzi i to w taki sposob."
Możecie mi wierzyć czy nie ale chciałabym ,żeby ta lista ofiar którą usłyszeć można usłyszeć na każdym kanale informacyjnym wyciskała mi łzy z oczy i zmuszała do modlitwy, ale tak po prostu nie jest.
***
Jakoś głupio mi przejść do "normalnej części" posta, ale na prawdę chciałabym już wrócić do normalnych raportów z mojego wielce nudnego życia. Powrót na uczelnie okazał się jak zwykle bolesnym zderzeniem z rzeczywistością. Tzn lenistwo moje rozleniwione na feriach z trudem znosiło kierat pseudo dyscypliny na zajęciach. Do tego trzeba dodać problemy z moim "bardzo wygodnym" materacem i bezsenności, żeby uzyskać obraz mnie - wiecznie nie wyspanej i jęczącej na to ,ze wszystko mnie boli.
Pewne wydarzenia, rozmowy zmusiły mnie do zastanowienia się nad wszystkim i niczym. Dobrym kompanem okazał się w tym przypadku R. (który jak to zgrabnie zauważył: jest kolejnym moim "facetem" z dziewczyną). Dzisiejszego posta chciałam zacząć stwierdzeniem ,ze jest na prawdę inteligentnym młodym człowiekiem ale chyba dobrze ze tego nie zrobiłam bo ostatnio , z P. przyniosło to "pecha".. Właściwie dziś do dość zabawnej sytuacji która może wszystko naprawić - przynajmniej odniosłam takie wrażenie.Ale o tym kiedy indziej. Żeby nie zapeszyć.
R. pojawił się u mnie rano po telefonie ze idzie do mnie na wagary (ach ci maturzyści!) i za to ma dla mnie prezent (jak to mówi JG : ciocia A. lubi prezenty). Jak się później okazało wkopał ( i to dosłownie) mnie i siebie w sadzenie ziemniaków. Dobra rozumiem chłopaka, nie ma babci , ale żeby jeszcze podlizywać się mojej. Właściwie było dość zabawnie bo śpiewaliśmy sobie w kółko wers "monky gone to heaven" , a później grzaliśmy się w promieniach słońca leżąc na zielonej, pachnącej trawie gadając o ludziach. To na prawdę tragikomiczne jacy jesteśmy na prawdę. Zaczynając od "przyjaźni" opierającej się na imprezach i żartach, w której brak lojalności i zaufania, kończąc na trosce o dobro innych którego kwintesencje stanowi troska o własne sumienie.
Powinnam popracować nad sobą.
***
M. napisał mi smsa ,cytuje " zaczęła się totalna masakra armagedon". - (a propos tego wulkanu)
odpisałam mu : "spoko, do mnie film też nie przemówił"(kabaret limo rządzi i dzieli:)
A później wysłałam do niego bardzo długiego maila o tym dlaczego kolejny będzie o wiele krótszy.
Ciesze się, że Ty zawsze piszesz to co chcesz na tym blogu, nie przejmując się ani polityczną poprawnością ani niczym innym. I jestem kolejna osobą która spierdala Twój genialny plan na to,żeby ludzie nie pisali tu takich...rzeczy. Dobrze by było gdybyś dogadała sie z P. bo jesteś taka jakby pogodniejsza kiedy z nim przebywasz (sama wiesz o co chodzi)
OdpowiedzUsuńBez twoich obserwacji bylibyśmy w lesie :D:D:D:D względnie miedzy dżdżownicami
OdpowiedzUsuńps buziaki na babci :D:D:D
ps ps dżdżownice jak dziewce
zauważ ze sie podpisałem :D
OdpowiedzUsuńa czemu ja nic nie wiem ?
OdpowiedzUsuńw sadzenie ziemniaków ?!: D czad :D
OdpowiedzUsuńrozumiem ,ze ja byłem poprzednim facetem z dziewczyna ? teraz jestem bez, i nie "twoim facetem". Ale ale ale ... co ja chciałem powiedzieć? wiem! chyba wczoraj poczuliśmy to samo.
OdpowiedzUsuń