czwartek, 11 lutego 2010

45, i pół

 Alexander McQueen nie żyje.

Już dawno wiadomości na Pudelku tak mnie nie zszokowały. Niestety ujawnił się cały mój egoizm, bo pierwsze co pomyślałam,to to ze nigdy nie będę miała butów sygnowanych jego nazwiskiem , pochodzących z najnowszej kolekcji. Hm telepatycznie jestem z moimi szpilkami od Christian Louboutin, w takiej chwili potrzebują wsparcia.

2 komentarze: