Wielce szanowna pani Żałosna i Zakłamana, czyli moi od pewnego czasu żyje jakby każdy jej dzień był sobotą. Kawka i sprawdzenie poczty co rano, pyszne śniadano (drogie dzieci opakowanie serka wiejskiego dzielimy na cztery) i od czasu do czasu pofatygowanie się na zajęcia.
Albo pogoda rozpieszcza, albo pada, ale w gruncie rzeczy to nie ma znaczenia. Czyta się kolejnego Kinga i powtarza sobie, że będzie dobrze. Szalone imprezy odchodzą do lamusa i właściwie czas dzieli się na przed i po nic nie robieniu.
Półnadzy robotnicy pląsają po pokojach i coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu jaka to cudowna ja jestem. Żywie się jadem i hipokryzją i tłumacze własne wizje jako puste poglądy.
Żałuje tylko ze nie mogę być bardziej blondi i zazdrosna. I trochę tego, że nie potrafie być też crazy. I, że w gruncie rzeczy chce być dobra, i końcem końców zawsze wymiękam przed zrobieniem czegoś bardzo złego.
Nie czytam cudzej poczty i cudzych pamiętników i nie kłamie, że kogoś nie lubie albo lubie. Bo jak masło jest maślane tak samo jak lubie to lubie.
Ostatnio troche mi smutno i brak mi tego czego już nie ma. Kogo. Mój, jego, jej wybór. Zresztą otworzenie się na dorosłośc wymaga kompromisów. Bywa ze tęsknie za bajką która mi się nei przytrafiła i za czymś co mnie nigdy nie spotkało.
Z radosnych rzeczy, w przerwie między rzucaniem się w tłum pod sceną, piciem piwa i zapijania go wódką czuje te małe pęcherzyki radości. Tak na prawdę zawsze liczą sie tylko momenty.
A tak wgl :
* Noc Muzeów w Opolu zorganizowana genialnie!
* status stanu cywilnego - w przebudowie
* Piastonalia - w toku
*... a chłopaków to ja podrywam na gwiazdę rocka :D (chociaż były i propozycje wystąpienia w chórkach u "przyszłej gwiazdy youtube" - kocham Opole - prawdziwa stolica polskiej piosenki, dobrze trafiłam)
Albo pogoda rozpieszcza, albo pada, ale w gruncie rzeczy to nie ma znaczenia. Czyta się kolejnego Kinga i powtarza sobie, że będzie dobrze. Szalone imprezy odchodzą do lamusa i właściwie czas dzieli się na przed i po nic nie robieniu.
Półnadzy robotnicy pląsają po pokojach i coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu jaka to cudowna ja jestem. Żywie się jadem i hipokryzją i tłumacze własne wizje jako puste poglądy.
Żałuje tylko ze nie mogę być bardziej blondi i zazdrosna. I trochę tego, że nie potrafie być też crazy. I, że w gruncie rzeczy chce być dobra, i końcem końców zawsze wymiękam przed zrobieniem czegoś bardzo złego.
Nie czytam cudzej poczty i cudzych pamiętników i nie kłamie, że kogoś nie lubie albo lubie. Bo jak masło jest maślane tak samo jak lubie to lubie.
Ostatnio troche mi smutno i brak mi tego czego już nie ma. Kogo. Mój, jego, jej wybór. Zresztą otworzenie się na dorosłośc wymaga kompromisów. Bywa ze tęsknie za bajką która mi się nei przytrafiła i za czymś co mnie nigdy nie spotkało.
Z radosnych rzeczy, w przerwie między rzucaniem się w tłum pod sceną, piciem piwa i zapijania go wódką czuje te małe pęcherzyki radości. Tak na prawdę zawsze liczą sie tylko momenty.
A tak wgl :
* Noc Muzeów w Opolu zorganizowana genialnie!
* status stanu cywilnego - w przebudowie
* Piastonalia - w toku
*... a chłopaków to ja podrywam na gwiazdę rocka :D (chociaż były i propozycje wystąpienia w chórkach u "przyszłej gwiazdy youtube" - kocham Opole - prawdziwa stolica polskiej piosenki, dobrze trafiłam)