sobota, 24 kwietnia 2010

68. Like a detuned radio

Myślałam, że napisanie posta będzie najlepszą metodą odreagowania - nic bardziej mylnego. Trudno mi zebrać myśli, chociaż w gruncie rzecz nic się nie stało.  Wracaliśmy z kina, wjechaliśmy w jakiś kawałek blachy , zarzuciło nami na lewą stronę i to wszystko. Nikomu nic się nie stało, jechaliśmy przepisowo, a z R. dobry kierowca. Ale wiecie : przez moment myślałam, że zginiemy. Wiem to śmieszne ale po ciszy jaka później panowała w samochodzie wiem ,że nie tylko ja o tym pomyślałam. W tej pseudo ostatniej chwili martwiłam się o moje nowe butach i o to ,ze nie przeczytam nawet połowy książek Palachniuka. Przyszło mi do głowy też to ,że moja mama miała racje ze swoim ciągłym niepokojem o mnie. Nic więcej.

Teraz powinnam diametralnie odmienić swoje życie, ale to brzmi już zupełnie absurdalnie.

***

6 komentarzy:

  1. to było bardziej niż przerażając !! !! !!

    OdpowiedzUsuń
  2. takie polskie oszukać przeznaczenie ? Co ja bym bez ciebie zrobił ...

    OdpowiedzUsuń
  3. dziewczyny - mordujecie mnie na żywca !

    OdpowiedzUsuń
  4. ale fakt faktem jestem doskonałym kierowca !

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń